Wystarczy tylko wspomnieć o Sycylii, a pierwsze skojarzenie jakie przychodzi innym do głowy to „mafia”. Czy słusznie?
Niestety tak, choć nie liczcie, że spotkacie na Sycylii mafiozów rodem z rodziny Corleone. Nie chodzą po ulicach z wielkimi pistoletami ukrytymi pod płaszczem, nie rzucają się w oczy, a mało wprawiony obserwator mógłby stwierdzić, że wcale ich nie ma.
Jednak coś jest na rzeczy. Wszędzie panuje pewien ład, którego nie spotkamy w pozostałych rejonach Włoch. Nie słychać o włamaniach, napadach, mimo, że policja nie rusza się spod komisariatu. Możemy spacerować do białego rana ciemnymi uliczkami i nikt nas nie zaczepi nawet.
Nie warto pytać Sycylijczyków o mafię – to dla na Sycylii temat Tabu. Z jednej strony mieszkańcy wyspy nie chcą być już kojarzeni z mafią, z drugiej zaś strony, jak podaje prasa – nadal ponad milion mieszkańców Sycylii ma większą lub mniejszą styczność z mafią. Zazwyczaj chodzi przemysł narkotykowy lub „opiekę” nad drobnymi firmami.
Według sondażu (sondaż przeprowadził ośrodek społeczny imienia Pio La Torre w Palermo), aż 80% młodych Sycylijczyków uważa, że mafia jest silniejsza od aparatu państwowego Włoch. Warto jeszcze dodać, że mafia sycylijska nie jest tylko problemem wyspy, ale całych Włoch, a nawet całego świata. Sieć mafijnych powiązań, mimo nieustannych zatrzymań gangsterów, oplata cały świat.